26-Lecie Stowarzyszenia Przyjaciół Chorych Hospicjum
im. Matki Teresy w Zabrzu
wspomnienia lekarza hospicyjnego (dr n. med. Roman Kuźniewicz)
To było wczoraj? Nie, 26 lat temu. A wydaje się, że dopiero co… Minęło tak szybko, jak upływa czas życia. Niektórzy z nas nieodłącznie połączyli swoje życie, swój czas wolny z utworzeniem i trwaniem Zabrzańskiego Hospicjum Domowego.
Powstało ono z inicjatywy ówczesnego Zarządu Miasta Zabrza przy współudziale ks. prałata Józefa Kusche, proboszcza parafii św. Anny w Zabrzu. Zebranie informacyjne odbyło się 22.02.1994r. o godzinie 1800 (wtorek) w sali Domu Parafialnego św. Anny i zgromadziło ok. 200 osób, wśród nich przedstawicieli władz Zabrza i wielu różnych środowisk. Byli tam min. Zygmunt Godziek, inż. Maria Mazurek, dr Lucyna Urbańska – Bonenberg, dr Barbara Grudzińska. Gościem zaproszonym była dr Jadwiga Pyszkowska z Katowickiego Hospicjum, która wyjaśniła idee ruchu hospicyjnego szerzej wówczas nieznane.
Hospicjum powstało z wielkiej potrzeby pomocy drugiemu człowiekowi w najtrudniejszych sytuacjach życiowych – choroby, śmierci i żałoby.
Kolejne spotkania grupy osób, dzięki ks. J. Kuschemu, odbywały się w salkach katechetycznych Parafii, a wreszcie w przydzielonej nam siedzibie przy ulicy św. Urbana 4A (przy stacji Caritas).
Uczyliśmy się wszystkiego: jak opanować dolegliwości chorego, jak z nim rozmawiać, jak pielęgnować. Pomagały nam kontakty ze starszymi hospicjami w Krakowie i w Katowicach. Te częste kontakty z sąsiednimi hospicjami (od Pyskowic, Tarnowskich Gór aż po Racibórz, Bielsko – Białą czy Cieszyn) trwają do dziś i za to bardzo dziękuję. Dzięki tym kontaktom (np. poprzez siostrę dr Grudzińskiej – prof. Janinę Kujawską – Tenner z hospicjum w Krakowie) uzyskiwaliśmy materiały szkoleniowe, filmy na kasetach VHS. Bywały wspólne rekolekcje, ogólnopolskie spotkania hospicjów. Z takiego spotkania w Krakowie (IX. 2001r.), gdzie miałem zaszczyt poznać pielęgniarkę i lekarza p. Cicely Saunders, założycielkę pierwszego hospicjum nowożytnego w Londynie – wyniosłem zdziwienie, że wszyscy ludzie hospicjów tam spotkani, oprócz ciepła i otwartości, emanowali dużą pogodą ducha i humorem. A przecież zajmowali się osobami ciężko chorymi…
Nie mając osobowości prawnej, mieliśmy pełny zapał do działania. 16.05.1994r. odbyło się zebranie założycielskie Stowarzyszenia Przyjaciół Chorych Hospicjum w Zabrzu. Wybrano Komitet Założycielski i Zarząd w składzie: przewodnicząca – dr Barbara Tłuczykont, zastępca – dr Roman Kuźniewicz, kierownik administracyjny – inż. Maria Mazurek, skarbnik – mgr Łucja Bartoszewska oraz p. Teresa Szukała. Komisję Rewizyjną stanowili: dr Lucyna Urbańska – Bonenberg, inż. Andrzej Wiszniewski i dr Barbara Grudzińska. Po paru miesiącach, po wycofaniu się dr Tłuczykont, przewodniczącą została Łucja Bartoszewska, zastępcą Roman Kuźniewicz, a skarbnikiem – p. Jadwiga Panas, od której następnie wolontaryjną pałeczkę prowadzenia księgowości Stowarzyszenia przejęła p. Halina Górniak. Ten układ w przybliżeniu trwa do dziś!
Pierwszego naszego chorego spotkałem w lipcu 1994r. jako lekarz Pogotowia Ratunkowego. Już nazajutrz zjawiłem się u niego z p. Małgorzatą Androsz – pielęgniarką. Dołączył do nas p. Stanisław Kotkowski – wolontariusz niemedyczny. Tak stworzyliśmy pierwszy zespół hospicyjny. Spostrzegłem, że p. Małgosia przyniosła choremu z domu własną pościel. Moją posługę lekarza rozpocząłem od wyniesienia 4 wiader przeterminowanych leków. Pan Stasiu ofiarnie opiekował się chorym, składając mu codzienne wizyty. Zaobserwowaliśmy dziwne dla nas wówczas zjawisko: zmęczona, schorowana siostra pacjenta, dojeżdżająca spoza Zabrza, zintensyfikowała w naszej obecności swoją opiekę tak, jakby zyskała nowe siły. To było ciekawe doświadczenie, a zarazem początek opieki nie tylko nad chorymi, ale też wsparcia ich rodzin. Pod koniec pierwszej wizyty chory, który nie mógł mówić i miał spuszczony wzrok, podniósł głowę i na karteczce napisał: „Skąd jesteście?” (niestety karteczka zaginęła). Powtórnie przedstawiliśmy się. Dopisał: „Przyjdźcie jutro”. To było najpiękniejsze podziękowanie!
Pierwsze nasze spotkanie opłatkowe odbyło się w salce Domu Parafialnego św. Anny, natomiast już następne w nowej siedzibie, którą otrzymaliśmy dzięki życzliwości władz Miasta na początku XII.1995r. przy ulicy Dworcowej 8A. Notabene wsparcie włodarzy Zabrza z prezydentami na czele, niezależnie od opcji politycznej, odczuwaliśmy od początku. Dostrzegali nasze potrzeby i wspierali finansowo naszą działalność. Uzyskaliśmy kolejne pomieszczenia na parterze budynku. Po ich zaprojektowaniu przez inż. inż. Marię Mazurek i moją mamę Wandę i gruntownym remoncie, znalazły tu miejsce Poradnia Medycyny Paliatywnej (utworzona w 1995r., działająca 24 lata) oraz dobrze wyposażony magazyn sprzętu i urządzeń medycznych nieodpłatnie wypożyczanych chorym. Urządzaniem naszej siedziby i wyposażeniem magazynu zajmowały się m.in. Małgorzata Androsz, Maria Mazurek, Nela Sobocińska przy współudziale pozostałych.
W dobrych kontaktach w urzędach pomagały nam wolontariuszki, m. in. M. Mazurek i Gabriela Dąbrowska, a następnie mgr Monika Sztangierska, późniejsza pielęgniarka, która przyszła do Stowarzyszenia jeszcze będąc niepełnoletnia. Dzielnie rozwiązywały rzeczy nierozwiązywalne.
Rola lekarza w hospicjum wydaje się znacznie wykraczać poza normy konwencjonalnej roli lekarza. Pierwsza wizyta, często kilkugodzinna i kolejne wizyty – to poznanie nie tylko całości choroby i cierpienia pacjenta, ale też jego rodziny, otoczenia i wielu problemów, które często uwidaczniają się w tak trudnym dla chorego i domowników czasie. Lekarze, wspólnie z innymi hospicjantami, wiele z tych problemów starają rozwiązywać. W naszym Hospicjum pracowało wielu lekarzy, którzy z ofiarnością posługiwali przy łóżku chorego, m. in. dr dr Lucyna Bonenbergowa (śp.), Alicja Pigoń-Węgiel, Zofia Nowakowska, Aleksandra Kwosek, Anna (z d. Krawczyk) Machura, Ewa Zembala – Nożyńska, Justyna Nowak, Anna Sołtysik, Maria Szczurek, Piotr Giza, Mikołaj Tomasiuk, Bartosz Żorniak. Obecnie chorymi opiekują się:
- dr Danuta Dramska – Feliks,
- dr Teresa Kumor-Głodny,
- dr Aleksandra Lubina,
- dr Ewa (z d. Bańka) Bieniek
- dr Anna Gradzik
- dr Roman Kuźniewicz.
Wykracza także poza swoje role pielęgniarka hospicyjna, bez której hospicjum nie może istnieć. Podwaliny pod pielęgniarstwo w zabrzańskim Hospicjum stworzyła i nadal kształtuje p. Małgorzata Androsz. Pracowały z nami m.in. Anna Brzuszkiewicz (z d. Rosak), Joanna Barabasz, Teresa Kajdaniuk, Bernadeta Mróz, Anna Mason, Jadwiga Łempicka, Dorota Gębka, a obecnie:
- mgr Monika Sztangierska, która także nadzoruje pielęgniarki,
- Grażyna Pindur,
- Izabela Urbańska,
- Beata Marko,
- Iwona Kościcka,
- Danuta Łuczyc.
Pierwszym naszym kapelanem był o. Wojciech Węglicki, obecny proboszcz parafii św. Kamila w Zabrzu. Jako hospicjum uzyskaliśmy akceptację Ordynariusza Diecezji ks. biskupa Jana Wieczorka na udzielanie przez kapelana wsparcia duchowego wszystkim chętnym podopiecznym naszego Hospicjum w Zabrzu i okolicy. O. Węglicki był inicjatorem neutralnej lokalizacji naszej siedziby tak, aby móc opiekować się chorymi niezależnie od ich światopoglądu. Oczywiście tak robimy.
Odtąd w naszym zespole zawsze był kapelan. Byli to Ojcowie Kamilianie: Zbigniew Gołaszewski, Maciej Kostecki, śp. Maciej Adamczewski, śp. Kazimierz Jojko, śp. Mieczysław Sasman, Rafał Szamsza, Mariusz Wardęga, Czesław Hensel, a obecnie – o. Leszek Szkudlarek. Kapelan jest potrzebny choremu, jak i hospicjantom. Stąd tradycja comiesięcznych Mszy Św. w kościele św. Kamila i moc wspólnej modlitwy. Taką modlitwą wspierają nas też regularnie osoby spoza hospicjum, do których o wsparcie zwracamy się w trudnych sprawach. Nasi kapelani w domu chorego udzielają sakramentów świętych, odprawiają msze z udziałem nieraz całych rodzin. Naszym długoletnim przyjacielem jest o. Andrzej Chorążykiewicz – niejednokrotnie udawał się do chorego lub prowadził Dzień Skupienia dla nas lub dla hospicjów Diecezji Gliwickiej. Posługiwał u nas także „nasz wychowanek” kamilianin – brat Robert Kukułka.
Od początku mieliśmy bardzo oddanych wolontariuszy niemedycznych: wspomniany już p. Stanisław Kotkowski, mgr Lidia Banaczek, mgr Nela Sobocińska, Helena Burnóg działali od początku.
Pomagała w Hospicjum w różnoraki sposób cała rzesza dobrych ludzi: Elżbieta Pach, Edeltrauda Wieczorek, Gabrysia Dąbrowska, Stanisława Godowska, Józef Bek, Maria Bartoszko, Elżbieta Falińska, Lila Biały, Sylwia Czabanka, Dariusz Guz. Bez ofiarnej pracy takich jak oni, niemedycznych wolontariuszy, opieka nad chorymi i trwanie zabrzańskiego hospicjum byłoby utrudnione lub wręcz niemożliwe. Śp. p. Zygmunt Godziek, współorganizator naszego Stowarzyszenia, wspierał nas rokrocznie pięknymi rymowanymi pastorałkami opisującymi naszą działalność (śpiewamy je w czasie spotkań opłatkowych). Po śmierci p. Zygmunta przejąłem ten nasz zwyczaj.
Pan Norbert Lelonek to także oddany chorym, ale i nam wolontariusz, pomocny w wielu sprawach, w tym urzędowych. Swym samochodem woził chorych lub hospicjantów. To on za współorganizowanie kolonii dla dzieci osieroconych, za spotkania ze św. Mikołajem, za pogadanki w szkołach otrzymał nagrodę „Kropla Tęczy”.
Oprócz lekarza, pielęgniarki czy wolontariusza niemedycznego lub kapelana, w skład zespołu wchodzi psycholog. Rozwiązuje często nabrzmiałe problemy, zaspokajając potrzeby chorego i rodziny. Rozwiązuje też nasze – hospicjantów problemy. Zwłaszcza, gdy są różne, przeciwstawne sposoby patrzenia na te same sprawy. Obecnie mamy dwie panie mgr psychologii, które świetnie uzupełniają się: Łucję Bartoszewską i Magdalenę Sagan. Łucja znakomicie łagodzi wszelkie konflikty w naszym zespole – jako szefowa i jako psycholog. W latach początkowych działała z nami także dr Maria Kempa.
W naszej wspólnocie dzielimy się naszą wiedzą. Rozpoczęliśmy warsztatami psychologicznymi, dzięki którym wiele dowiedzieliśmy się o psychologii człowieka, o reakcjach chorego, o żałobie. Wiedza ta wzmocniła nas, pozwoliła znacznie lepiej opiekować się chorym. Warsztaty pielęgniarskie od początku prowadzone przez Małgorzatę Androsz czy lekarskie – ta ciągła samoedukacja trwa do dziś. Łucja Bartoszewska stworzyła grupy wsparcia w żałobie, spotkania te prowadzone są cyklicznie. Rokrocznie organizujemy także spotkania dla osób osieroconych (które wydatnie wspiera p. Krzysztof Spętany z Zabrza).
Na początku naszej działalności temat hospicjum był niemal nieznany, i to zarówno w środowiskach medycznych, jak i w urzędach, w Kościele. Zatem od początku naszej działalności propagowaliśmy ideę hospicyjną w parafiach i poradniach, w radiu i prasie, w czasie pogadanek w szkołach. Propagowałem ideę wśród studentów medycyny w ciągu kolejnych lat, niektórzy z nich, jak pp. Paweł Rogoziński, Magdalena Dróżdż, Krystyna Ciuraj czy Daria Mikuła jako przyszli lekarze bardzo zaangażowali się w opiekę nad chorymi w ich domach. Uczestniczyliśmy w ogólnopolskich akcjach „Pola nadziei” lub organizując koncerty w światowych „Głosach Hospicjów”. Z czasem temat stał się znany, a media zaczęły częściej zajmować się tą tematyką.
Naszym dużym osiągnięciem było, służące popularyzacji, zorganizowanie w 2000r. kursu z „Holistycznej Opieki Paliatywnej” prowadzonego przez zespół prof. Jacka Łuczaka z Kliniki Opieki Paliatywnej ówczesnej Akademii Medycznej (obecnie Uniwersytetu) w Poznaniu. Przy pomocy znów ks. J. Kuschego (dał we władanie Dom Parafialny św. Anny), środków pozyskanych od firm farmaceutycznych, p. Krzysztofa Spętanego i wielu innych osób, mogliśmy bez żadnych opłat przyjąć i wyżywić przez 4 dni ok. 250 osób.
Od kilku lat, z inicjatywy Łucji Bartoszewskiej, organizujemy nieodpłatny kilkumiesięczny kurs „Podstawy opieki nad chorym u kresu życia”. Wykładowcami są członkowie naszego Stowarzyszenia. Corocznie staramy się całościowo (jak holistyczna jest opieka w hospicjum) przekazać wiedzę kilkudziesięciu osobom: lekarzom, pielęgniarkom, opiekunom lub członkom rodzin chorych.
Koordynatorką naszej bieżącej działalności od wielu lat jest p. Gabriela Więckiewicz – osoba o dużej wrażliwości, a jednocześnie pełna dyplomacji i sprytu. Konstruuje zespoły hospicyjne adekwatnie do potrzeb pacjenta. W naszym Hospicjum danym chorym na stałe opiekują się te same osoby. Gabrysia przyjmuje zgłoszenia i stara się pogodzić duże potrzeby z możliwościami naszego Hospicjum, ponadto wypożycza sprzęt, przejęła sprawozdawczość dla NFZ, w czym wspiera ją informatyk.
W Hospicjum pieczę nad sprzętem od początku sprawowała p. Małgorzata Androsz, obecnie wspólnie z mgr M. Sztangierską. A p. Krzysztof Hemke, prócz konserwacji, montował sprzęt w domu chorego. W pracy biurowej przez wiele lat wspomagały panie Danuta Przybysz, Danuta Jędrychowska, a obecnie Marta Jabłońska i Aneta Rodź.
Od początku nasze Hospicjum miało umowę na tzw. działalność leczniczą: początkowo z Urzędem Wojewódzkim, potem ze Śląską Kasą Chorych, wreszcie z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Będąc od początku w Zabrzańskim Hospicjum, jako współtwórcy, dane mi było wraz z innymi uczestniczyć w radościach i niepokojach jego tworzenia i dalszego kształtowania. Prócz posługi chorym i ich bliskim jako lekarz, jako kierownik (wolontariusz) struktur medycznych wewnątrz Stowarzyszenia, zmieniających nazwy zależnie od wymagań urzędów, odpowiadam za kontrakty z płatnikami. Pomagała mi w tym dr Aleksandra Kwosek, a następnie Monika Sztangierska, pielęgniarka, która sprawnie rozwiązuje liczne problemy urzędowo – prawne i pracownicze.
Stowarzyszenie mimo początkowo zerowych, a potem skromnych funduszy, działało dzięki wolontariatowi. Przez 10 lat był to całkowity wolontariat wszystkich, obecnie część z nas jest zatrudniona w utworzonym Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej. Jednak nadal wiele w nas wolontariatu. NZOZ prowadzi opiekę w ramach Zespołów Domowej Opieki Hospicyjnej, prężnie działa wypożyczalnia sprzętu i urządzeń medycznych.
W 2004r. Stowarzyszenie uzyskało status Organizacji Pożytku Publicznego.
Nasza działalność była zauważana, w prasie ukazywały się liczne doniesienia, wywiady. Uczestniczyliśmy w audycjach radiowych i telewizyjnych.
W 2002r. jako Stowarzyszenie otrzymaliśmy Wyróżnienie św. Kamila, a w kolejnych latach indywidualnie otrzymali je:
- dr Lucyna Urbańska – Bonenberg,
- inż. Maria Mazurek,
- mgr Łucja Bartoszewska,
- dr Alicja Pigoń- Węgiel.
- Tytuł Wolontariusza Roku w ciągu lat otrzymali:
- inż. Maria Mazurek,
- dr Lucyna Urbańska- Bonenberg,
- Gabriela Dąbrowska,
- Norbert Lelonek,
- dr Alicja Pigoń- Węgiel,
- Małgorzata Androsz,
- mgr Łucja Bartoszewska,
- Stanisław Kotkowski.
- Warto wspomnieć o rekolekcjach hospicyjnych, wspólnie odbywających się w Kokoszycach, Zabrzu – Biskupicach, w kościele św. Kamila w Zabrzu, a najdalej w Gietrzwałdzie na Warmii. W czasie rekolekcji w 1997r. w Bielsku – Białej dotarła do nas wiadomość o śmierci Matki Teresy z Kalkuty. Wówczas zaproponowałem Ją jako naszą patronkę – członkowie Stowarzyszenia przyjęli tą propozycję. W 2003r. mieliśmy szczęście uczestniczyć w trzecim co do liczebności, w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, zgromadzeniu tłumów – w beatyfikacji Matki Teresy w Watykanie. Utrzymujemy kontakt z Siostrami Misjonarkami Miłości w Katowicach.
Wracając myślą do 1994 r. – od początku towarzyszył nam niesamowity entuzjazm. Owszem, byliśmy ponad ćwierć wieku młodsi. Ale ten entuzjazm dotyczył wszystkich, także hospicjantów wówczas znacznie ode mnie starszych. Ta idea nas zespoliła, wypełniała myśli, czas wolny. Trudno w moim przypadku było pogodzić pracę nauczyciela akademickiego, lekarza w klinice, no i jeszcze członka rodziny z działalnością hospicyjną. A jednak zaprzątała ona myśli do tego stopnia, że czasem śmieję się, że Hospicjum to moje trzecie dziecko. Ale takie zaangażowanie nie przeszkadzało nam hospicjantom we wspólnym spędzaniu czasu. Dużym powodzeniem cieszyły się zawsze wspólne nasze wyjazdy, często z naszymi rodzinami. Najczęściej w Beskidy na „Mazurówkę”, czyli do domu letniskowego p. Mazurkowej. Zachowane zdjęcia ukazują miłe chwile przez nas spędzone. Wygląda, jakbyśmy często biesiadowali. Jednak wynika to z czegoś innego: dokumentacja fotograficzna naszej obecności przy łóżku chorego jest bardzo trudna lub wręcz niemożliwa. Dziś okrzepliśmy, entuzjazm pozostał. Brakuje tylko nowych wolontariuszy.
„Hospicjum – to gościnność.”
„Hospicjum – to nie mury, to ludzie” (dr J. Pyszkowska).
Pragnę w tym miejscu podziękować:
* wszystkim dobrym ludziom, którzy współtworzyli Hospicjum – tym wymienionym, ale też tym licznym niewymienionym; przepraszam tych, których mogłem pominąć,
*dziękuję w imieniu nas – hospicjantów – naszym bliskim na cierpliwość, wyrozumiałość, że znów nas nie ma…,
* w imieniu swoim – mojej mamie, nieżyjącemu mojemu ojcu – lekarzowi, mojej żonie Beacie oraz synom Michałowi i Piotrowi – za akceptację i wsparcie tego, co robiłem i robię w Hospicjum.
Matko Tereso! Módl się za nami!
Roman Kuźniewicz
Zabrze, 11. 06. 2020 r.